Producenci inteligentnych urządzeń dopiero odkrywają świat zagrożeń czyhających w sieci. Do tej pory dla twórców pralek bezpieczeństwo oznaczało głównie troskę o życie użytkownika. Pralki i wiele innych urządzeń zostało jednak wyposażonych w komputery z funkcją zdalnego sterowania i naraz okazało się, że sprzętami dostępnymi do tej pory tylko dla domowników nagle mogą zarządzać wszystkie osoby posiadające dostęp do Internetu. Producenci urządzeń Internetu Rzeczy nie mieli do tej pory dużej motywacji, by zadbać o bezpieczeństwo inteligentnych elementów swoich produktów. Klienci nie pytali, czy do lodówki można się włamać, bo bardziej interesowało ich to, czy będzie potrafiła sama zamówić zakupy. Skutkiem takiego podejścia są miliony niebezpiecznych urządzeń już znajdujących się w naszych domach.

W obliczu rosnących zagrożeń i braku reakcji producentów do akcji zaczęli wkraczać ustawodawcy. Kalifornia opracowała przepisy wymagające, by wszystko, co można podłączyć do Internetu, posiadało odpowiednie mechanizmy bezpieczeństwa. Podobne regulacje rozważane są także dzisiaj w państwach Unii Europejskiej. Wygląda zatem na to, że producenci, którzy nie zdążyli samodzielnie rozwiązać tego problemu, będą musieli dostosować się do działań regulatorów. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że efektem tych działań będzie faktycznie bezpieczniejszy Internet.